Zamiast Trylogii
Obrońcy ustroju Rzeczypospolitej nie wychwalali liberum veto: szukali sposobu, jak ustrzec się przed jego nadużyciami, nie ograniczając wolności obywatelskich.
Sarmatyzm – ten ma dopiero czarny PR! Pastwili się nad nim wszyscy, począwszy od perukarzy czasów stanisławowskich po politruków czasów peerelowskich. Że podgolone łby, ciemnota i zabobon, że przebigosowali ojczyznę na sejmikach. Pozytywiści biadali, Gombrowicz szydził cienko, ze szkiców Norblina zerka na nas pijak z kalafiorowatym nosem.
Również entuzjaści i nostalgicy Sarmacji dali się, przynajmniej na poziomie popkultury, zepchnąć do defensywy: chwalą urodę strojów, bitność husarii, usiłują, ze zmiennym szczęściem, „mówić Sienkiewiczem", a na Facebooku co roku 4 lipca obok gwiaździstego sztandaru USA można zobaczyć portret hetmana Żółkiewskiego i memy – zawsze te same! – sławiące wiktorię pod Kłuszynem.
Wśród wielu przyczyn takiego stanu rzeczy jest i nie najlepszy stan badań nad tą epoką. Owszem, miał Srebrny Wiek Rzplitej swoich wybitnych badaczy, od Karola Szajnochy po Adama Kerstena: nadal jednak dorobek historyków, osobliwie, jeśli idzie o historię idei, jest nieporównanie bardziej skąpy od tego, czym poszczycić się mogą „odrodzeniowcy" albo „oświeceniowcy". Jak się okazuje – co dość fatalnie świadczy o stanie przygotowania naukowców – dzieje się tak między innymi za sprawą bariery językowej. Mamy znawców aramejskiego, sanskrytu czy greckiej koine,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta