Skuwanie niemieckiego tynku
Po 1945 roku na Ziemiach Odzyskanych usiłowano nadać polskie nazwy nie tylko miastom i wsiom, lecz także rzekom, lasom i najmniejszym wzgórzom. Z różnym skutkiem.
Dla zwykłego turysty jadącego dziś samochodem na wakacje, dajmy na to, z Rzeszowa do Świnoujścia – najpierw A4 przez Kraków, Katowice, Opole, Wrocław, a potem S3 przez Zieloną Górę, Gorzów Wielkopolski i Szczecin – nazwy kolejnych mijanych miejscowości wydają się naturalne i odwieczne, a w brzmieniu nie różnią się szczególnie od siebie. Tak samo jak symbole przecinających je dróg podobne są do, dajmy na to, A2, S7 i DK44. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że jeszcze 70 lat temu, a i później, nazewnictwo geograficzne na Ziemiach Odzyskanych (czyli 2/3 wspomnianej trasy) ogarnął ogólny chaos, a spory o jego kształt budziły niemałe emocje.
Przekonała się o tym dobitnie Magdalena Grzebałkowska, autorka wydanego niedawno reportażu historycznego „1945. Wojna i pokój". Rozpoczęła go od wędrówki śladem grupy dziennikarzy, którzy w 1945 r. ruszyli na znajdujące się do niedawna w granicach Niemiec tereny, by je opisać i zachęcić Polaków do osiedlania się na nich. Autorka próbowała dotrzeć do bohaterów tekstów będących pokłosiem tej eskapady. Zanim jednak udało jej się spotkać z nimi (lub ich rodzinami), często musiała najpierw odnaleźć wsie, w których mieli mieszkać. Okazuje się bowiem, że miejscowości, które odwiedziła tuż po wojnie Wanda Melcer i jej towarzysze podróży, nie widnieją na współczesnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta