Odporni na postęp
Zachód okazał się znacznie bardziej podatny na inżynierię społeczną od Polski. Może gdybyśmy nie trafili po wojnie pod sowiecki but, przypominalibyśmy dziś Hiszpanię, która z gorliwością neofity próbuje udowodnić Europie, jak bardzo jest nowoczesna.
Wynik wyborów parlamentarnych, podobnie jak wcześniej prezydenckich, oznaczają, że postępowym inżynierom od przekuwania dusz nie udało się wyhodować wystarczającej liczby „nowoczesnych, młodych i wykształconych z wielkich miast", aby byli oni w stanie zrównoważyć elektorat, nazywany konserwatywnym, choć będący w istocie elektoratem zdrowego rozsądku, umiaru i niechęci do narzucanej odgórnie postępowej ideologii. Mówiąc krótko: o wyniku tych wyborów zdecydowali normalni, zwyczajni ludzie.
I właśnie ten fakt, że zwyczajnym ludziom udało się w Polsce postawić na swoim, spowodował erupcję histerii i nienawiści w obozie postępu. Postępowcy nie przyjmują do wiadomości głosu większości, jeśli nie są w stanie jej kontrolować. Ten czy inny publicysta obwieszcza swoim neurotycznym głosikiem, że oto zaprzepaszczona została szansa modernizacji Polski, że demokracja jest zagrożona, a kołtun, który podniósł właśnie swój zapyziały łeb, chce nas cofnąć do średniowiecza.
Bo kołtun, w retoryce liberalnej lewicy, oznacza zwyczajnego człowieka. A zwyczajnego człowieka postępowcy nienawidzą, bo jest zadziwiająco odporny na księżycową ideologię. Blisko 30 lat intensywnej pracy nad stworzeniem posłusznego głupca, który dowolną zasuflowaną mu brednię uzna za własne intelektualne odkrycie, ciągle nie przyniosło lewicy spodziewanych owoców....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta