Żyjemy jak w PRL. W kłamstwie
Bardzo długo wydawało się, że prędzej Las Wolski podejdzie pod mury wawelskie, niż Andrzej Martynuska opuści swój gabinet przy krakowskim placu Na Stawach.
Są dwa stałe elementy panoramy politycznej w Polsce: Suchocka w Watykanie i Martynuska w Krakowie". To powiedzenie przypisywane Janowi Rokicie przez długie lata nie traciło aktualności. Dziś jest historyczną anegdotą. Nie tylko ze względu na byłą panią premier, ale i dyrektora małopolskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy.
Andrzej Martynuska pełnił tę funkcję przez całą III RP, prawdopodobnie najdłużej w Polsce, biorąc pod uwagę grupę urzędników tego – stosunkowo wysokiego – szczebla. Dlatego że pełnił ją wzorcowo. Komisja Europejska właśnie krakowski WUP wskazała jako lokalnego koordynatora w trakcie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
Zarabiał o połowę mniej
Martynuska trwał na swoim stanowisku przez ćwierć wieku, choć nie był pod nikogo „podwieszony" (jak mawiał dozorca Anioł). A może właśnie dlatego. – Świadomie wyłączyłem się z polityki, stałem się dzieckiem niczyim, które broni się jakością pracy i rezultatami – mówi o sobie. Ale to nie wystarczyło. System się domknął i dojrzał do rozwiązań całościowych. Andrzej Martynuska okazał się błędem w systemie. Nie odszedł na zasłużoną emeryturę, pożegnano go mało kurtuazyjnie i w atmosferze skandalu.
W życiu inżyniera Andrzeja Martynuski jakoś tak się składało, że ważne wydarzenia i kluczowe decyzje osobiste splatały się z przełomowymi momentami w naszej najnowszej historii. I wciąż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta