Śnieg w Wenecji
To w tym mieście traciłam dziewczęcą niewinność, kiedy podróżując autostopem z Polski na uniwersytet w Perugii, z legowiska na podłodze miałam na wyciągnięcie ręki stertę pism pornograficznych, zaś z drugiej strony parę kochającą się w bezwstydnym świetle lampy.
Na narty jeżdżę przez Wenecję. Ostatnio taką trasę wymyśliłam, szukając taniego lotu. Wyszło przez Paryż, z przymusowym noclegiem na Roissy-Charles-de-Gaulle, bo okazało się że Wenecja „nie prinimajet". Wryło mi się to słowo w pamięć z czasów, kiedy koczowało się na jakimś lotnisku radzieckiego imperium, bo Moskwa czy Minwody „nie prinimali" z powodu „nielotnej pogody" albo urodzin Breżniewa.
Wódz po skończonej walce
Wenecję tego dnia zasypał śnieg. Śmiechu wart taki śnieg, ale są kraje, dla których białe płatki stają się w mig katastrofą. Pamiętam, że jak w 1996 roku autostradę Tel-Awiw–Jerozolima przyprószyło, to ją natychmiast zamknęli i o mały włos się nie spóźniłam do Jasera Arafata.
Nie dość, że niełatwo było dojechać, przekroczyć granicę Strefy Gazy, dostać się na audiencję, bo trudno to nazwać wywiadem, kiedy stajesz w kolejce z kilkudziesięcioma innymi gośćmi i wiesz, że możesz zadać tylko jedno pytanie, i w końcu o trzeciej nad ranem mówią ci, że twoja kolej, zrywasz się na równe nogi, stajesz za plecami delegacji, która przed tobą dostępuje zaszczytu złożenia hołdu pierwszemu terroryście-nobliście, no więc kiedy wyklepiesz to jedyne pytanie, omówione wcześniej z biurem prasowym, i przywódca nowego państwa-niepaństwa zaczyna odpowiadać, a nawet się rozwodzić specjalnie dla przyjaciół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta