Już nie chcą głowy zdrajcy
To był jego rok – LeBron James wygrał mistrzostwo NBA z klubem z rodzinnego stanu. Statusu najlepszego koszykarza świata nikt mu już nie odbierze.
Został ogłoszony sportowcem roku 2016 przez amerykański magazyn „Sports Illustrated". Po raz drugi, pierwszy raz to wyróżnienie otrzymał cztery lata wcześniej, ale tym razem na pewno smakowało lepiej. W czerwcu poprowadził swój klub Cleveland Cavaliers do mistrzostwa NBA, a jego udział w tym sukcesie był ogromny. Zdominował tegoroczne finały, dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika (MVP Finałów). A przecież Cavs (skrócona nazwa Cavaliers) przegrywali już 1:3 w rywalizacji do czterech zwycięstw. Żadna drużyna w historii NBA nie odrobiła w finałach takiej straty, a Cavs mieli za przeciwników ekipę Warriors, która miała za sobą fantastyczny sezon zasadniczy: odnosząc 73 zwycięstwa i tylko dziewięć razy przegrywając, pobiła rekord legendarnych Chicago Bulls z Michaelem Jordanem, Scottiem Pippenem i Dennisem Rodmanem w składzie.
Kiedy zabrzmiała końcowa syrena, LeBron James padł na kolana na parkiet hali w Oakland, gdzie rozegrano decydujące starcie. Był autentycznie wzruszony, płakał, utonął w objęciach kolegów, a po chwili wykrzyknął do mikrofonu rozmawiającej z nim reporterki: „Cleveland, this is for you" („Cleveland, to dla ciebie"). Tysiące kibiców Cavs oglądało to na wielkim telebimie ustawionym obok hali. To prowincjonalne amerykańskie miasto nie cieszyło się z mistrzostwa przez kilkadziesiąt lat. Koszykarze nie zdobyli go nigdy wcześniej, a futboliści...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta