Kobiety kłamią inaczej niż mężczyźni
Grażyna Majkowska, językoznawca frazeolog: Językowi nikt, nawet feministki, nie może niczego narzucić. To jest najcudowniejszy z możliwych tworów, który broni się sam.
Rz: Kto kłamie?
Mężczyźni.
Jasne, mężczyźni...
Język jest tu bezlitosny.
A po czym to pani poznaje?
Ani od łgarza, ani od kłamcy nie ma formy żeńskiej. Jest tylko „kłamczucha", ale jest w tym coś niepoważnego, lekko frywolnego, z przymrużeniem oka.
Gdybym chciał powiedzieć, że pani premier – nieważne która – kłamie?
Nie powiemy „kłamczucha Szydło" czy „kłamczucha Kopacz", bo to będzie niepoważne: pan, mówiąc te słowa, będzie niepoważny. Nie można też powiedzieć o kobiecie „a to wredna kłamca!" Nawet feministki by się na tę formułę nie zgodziły.
One by się zgodziły na „kłamczynię"
Nie wierzę. „Łgarki" też nie ma. Więcej, o ile pojawia się „oszustka", o tyle już nie ma „fantastki". Oczywiście można te słowa utworzyć, bo właśnie to zrobiliśmy, ale do polszczyzny nie weszły.
Ale już powiedzieć „kłamca Kaczyński" czy „kłamca Tusk" można bez problemu.
Można, tu nie ma żadnej językowej niestosowności.
Hm, feministki boli, że nie ma „prezydentek" i „premierek", ale nie boli, że nie ma „łgarek" i „kłamczyń"?
Bo one upominają się o formy, które podnoszą pozycję kobiety, a nie te, które ją obniżają....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta