Powrót do Damaszku
Literatura polska, w przeciwieństwie do zachodniej, wstydzi się dziś Boga.
Związki literatury z wiarą istniały od zawsze, to truizm. Ale nie będzie wielką przesadą twierdzenie, że bez wiary, bez próby kontaktu z Absolutem literatura nie byłaby możliwa. Jeśli przyjmiemy zdolność myślenia symbolicznego za jeden z filarów człowieczeństwa, a trudno się co do tego nie zgodzić, powinniśmy również przystać na to, że ludzka twórczość u swego zarania możliwa jest, tylko gdy ludzki umysł stara się sięgnąć tego, co go przekracza. W słynnym fragmencie „Myśli" Simone Weil pisała: „we wszystkim, co wywołuje w nas czyste i autentyczne poczucie piękna, jest naprawdę obecność Boga. Istnieje jakby rodzaj wcielenia Boga w świecie, którego piękno jest znakiem. Piękno jest eksperymentalnym dowodem, że wcielenie jest możliwe. Stąd wszelka sztuka pierwszorzędna jest w swojej istocie religijna". Słowa Weil są diagnozą sytuacji twórcy i sztuki: jedno i drugie nie ma racji bytu w oderwaniu od wiary.
Albo ujmijmy sprawę jeszcze inaczej: historia literatury to historia zmagań twórcy z Absolutem. Wprawdzie Friedrich Hölderlin już na początku XIX wieku oświadczał, że bogowie opuścili ten padół, a jego imiennik Nietzsche w 1882 roku ogłaszał śmierć Boga, ale przecież w tym samym czasie Fiodor Dostojewski pisał „Legendę o Wielkim Inkwizytorze", najważniejszy rozdział „Braci Karamazow", a być może i całej literatury XIX wieku. Nawet modernistyczny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta