Blokada ma twarz kobiety i dziecka
W Leningradzie nasze mamy wyżywały dlatego, że obok byliśmy my. A my wyżywaliśmy, bo obok były nasze mamy.
Kamienicę na Newskim 104 trzeba odwiedzać wiele razy.
Newski 104 to doskonały adres – ale nie zdobędą go najdroższe butiki ani najbogatsze banki. Tu, na drugim piętrze, za błękitną kotarą, są drzwi. Dzwonek głośny jak alarm przeciwlotniczy. Otwiera jedna z nich.
One – są już kruche, stareńkie. Okopane za biurkami w jasnych, wyremontowanych pokojach. Bronią ich służbowe telefony na tych biurkach. Pilnują ich stiuki na trzymetrowym suficie. Ochrania sztywny grafik: dyżury, spotkania, odczyty. Ważne sprawy. Garsonka, apaszka, notes.
Twarzą w twarz stają się bezbronne.
Pierwsza poplamionymi, trzęsącymi się dłońmi wyciąga kartkę. Wyrwała ją z zeszytu i zapisała dawno temu. Znać, że odczytywała ten tekst wiele razy. Wymawia słowa powoli, tonem wykładowym:
– Ósmego września tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku na miasto Leningrad zrzucono sześć tysięcy trzysta dwadzieścia siedem bomb zapalających. Jeśli weszliśmy do Berlina, to dlatego, że Niemcy nie weszli do Leningradu. W światowej historii nie było takiego heroizmu i męstwa jak to, które wykazywali wszyscy, którzy znaleźli się w pierścieniu blokady. Wszyscy byli tu na froncie. – Dobrze. Udaje się zapanować nad głosem. Gdy skończy czytać, powie po długiej chwili milczenia: – Póki żyjesz, pamiętasz wszystko.
Druga zaczyna tak:
– Głód, chłód, bombardowania, artyleryjski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta