Holokaust polskich kresów
Ci znad Berezyny mieli po prostu pecha. W trakcie kończących wojnę polsko-bolszewicką rokowań ryskich kierowana przez zaprzysięgłych endeków polska delegacja robiła wszystko, by „uchronić" kraj przed lansowaną przez Piłsudskiego koncepcją państwa federacyjnego.
Stanisław Grabski i Jan Dąbski, bo to oni stali na czele delegacji odrodzonej Biało-Czerwonej, przede wszystkim nie wierzyli w przetrwanie bolszewickiej Rosji. Z jednej strony wieszczyli więc zamachowcom Lenina rychły upadek, z drugiej obawiali się kłopotów, jakich mogą w przyszłości przysporzyć narody – ich zdaniem – „niehistoryczne", czyli Białorusini i Ukraińcy. Stawiali na ich szybką polonizację na terenach inkorporowanych do Rzeczpospolitej i rusyfikację w fikcyjnej demokratycznej Rosji przyszłości. Dlatego jednostronnie zrzekli się praw do Mińska i odbitych przez Dowbora-Muśnickiego terenów na zachód od Berezyny, gdzie polski żywioł, mimo że mniejszościowy, był dostatecznie mocny, by przetrwać.
Ale ci sami endecy nie chcieli dostrzec, że tam zdążyło się już coś ważnego wydarzyć, że przez wszystkie te lata politycznego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta