Zakłamana rewolucja
Następstwa bolszewickiego puczu z 1917 r. wymykają się myślowym schematom – zarówno współczesnym, jak i tym szerzonym przez komunistyczną propagandę.
Gdy myślimy o rewolucji 1917 r. na rosyjskiej prowincji, ogarnia nas groza tego, co nieznane. Obszar poza Petersburgiem i Moskwą jawi nam się jako wielka, czarna otchłań, w której dochodziło do przerażających zdarzeń. Czytając o okrucieństwach bolszewickiego reżimu, popełnianych w miastach, wyobrażamy sobie, jak dopiero okropna była rzeczywistość „półdzikiej" rosyjskiej wsi, na której swobodnie hulał demon bestialskiej przemocy. Nie wiedząc niczego konkretnego, zamieramy z przerażenia na myśl o tym, co musiało się tam wydarzyć. Pamiętamy krwawe stronice „Pożogi" Zofii Kossak, ale to zaledwie bliska nam Ukraina... A przecież im dalej na wschód, tym bliżej jądra ciemności.
To bardzo sugestywny obraz, tyle tylko że nieprawdziwy. Ludzie Zachodu, widzący spustoszenie dwudziestowiecznej „głubinki" (rosyjskiej prowincji – red.), cywilizacyjną katastrofę, która zrujnowała obszar połowy Europy, odruchowo przypisywali je ślepemu odruchowi chłopskiej zemsty. Jako winowajcę zniszczenia tysięcy cerkwi, pałaców i dworów wskazywano „wschodniego ducha zniszczenia", jaki rzekomo stanowi wrodzoną cechę tamtejszego ludu. Komunistyczna propaganda paradoksalnie nie walczyła z tym stereotypem. Rewolucja na prowincji, pokryta czarnym kirem niewiedzy, dawała rządzącym systemem sowieckim pretekst do szerzenia kolejnych fałszów i niedomówień. Wizerunek groźnego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta