Lekarzom nie zależy, by służba zdrowia działała lepiej
Im większy deficyt specjalistów, tym lepiej prosperują prywatne gabinety. Czy lekarze mają więc realny interes w likwidowaniu kolejek, a tym samym przysparzaniu sobie konkurencji? – mówi Ewelinie Pietrydze socjolog medycyny - mówi Prof. Włodzimierz Piątkowski.
Plus Minus: „Botoks" Patryka Vegi to obraz deprawacji i chciwości w środowisku polskich lekarzy. Oburza pana ten film?
Przeciwnie. Uważam, że warto go zobaczyć. Mimo wielu przejaskrawień dobrze pokazuje, jak prosperuje biznes farmakologiczny, aborcyjny czy ginekologiczno-położniczy. Jako socjolog medycyny od lat obserwuję, że lekarze to dość zamknięta korporacja o hierarchicznej strukturze, pilnie strzegąca swego interesu ekonomicznego. Trwa tam ciągła walka o lepszą pozycję, bo wiąże się to z dostępem do profitów.
Protesty rezydentów rzuciły trochę światła na tę scenę, bo do tej pory postrzegaliśmy lekarzy z innej perspektywy. Są to przecież osoby mające wgląd w najintymniejszą część ludzkiej egzystencji. Oglądają nas w stanie, w jakim nie widzą nas nawet bliscy, a co więcej, często prowadzą nas w walce o życie.
Z tego powodu lekarz jest nie tylko jednym z zawodów zaufania publicznego, ale nawet wśród tej grupy ze względu na zakres odpowiedzialności jest zawodem szczególnym. Zdajmy sobie sprawę, że od żadnej innej profesji w takim stopniu nie zależą ludzkie życie, śmierć, zdrowie czy choroba. Stąd jeszcze 30 lat temu lekarz dominował w rankingach zawodów prestiżowych, zajmując wraz z profesorem uniwersytetu pierwszą lokatę. A dziś? Spadł na ósmą pozycję. Badania CBOS sytuują go za strażakiem, robotnikiem wykwalifikowanym typu murarz,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta