Czwarty znaczy silny
Może nie jestem superinteligentnym i bystrym facetem, znam osoby dużo bardziej błyskotliwe, z natychmiastową ripostą. Ja za to dużo czuję – mówi Michałowi Kołodziejczykowi żeglarz, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Atlancie Mateusz Kusznierewicz.
Plus Minus: Naprawdę ma pan chorobę morską czy to był tylko taki dobry chwyt marketingowy?
Chorobę morską na pewno miałem, ale nie jestem pewien, czy nadal mam. Coś się ostatnio we mnie zmieniło i jestem bardziej odporny na bujanie. Ale wcześniej cierpiałem wielokrotnie. Żeglować zacząłem jako dziewięciolatek na Zalewie Zegrzyńskim, a tam przecież nie ma żadnej fali. Dopiero kiedy po trzech latach treningów brałem udział w regatach w Szwecji i musiałem tam popłynąć promem, zrozumiałem, że coś jest ze mną nie tak.
To znaczy?
Dopłynąłem do Szwecji martwy, trzy dni dochodziłem do siebie.
I dało się z tym profesjonalnie żeglować?
Przez wiele lat, jak tylko pojawiała się tak zwana martwa fala, czyli fala wysoka, chociaż bez wiatru, natychmiast pojawiały się u mnie mdłości, torsje. Ile ja ryb nakarmiłem w trakcie wszystkich swoich startów... Po czasie wspólnie z lekarzem wypracowaliśmy pewne sposoby, które trochę mi pomagały. Raz była to dieta – musiałem jeść dużo imbiru, innym razem opaski uciskowe na nadgarstki, takie z medycyny chińskiej. Pomagałem sobie także farmakologicznie, ale nie mógł to być zwykły Aviomarin, bo znajdował się na liście środków dopingujących. Najciekawsze jest jednak to, że od dwóch lat nie mam już żadnych problemów. Zniknęły jak ręką odjął.
Da się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta