Armia w proszku
Niesprawne okręty podwodne, braki kadrowe, problem z zasięgiem czołgowych armat i myśliwce bojowe unieruchomione na lotniskach. Według ekspertów w przypadku wojny Bundeswehra nie byłaby w stanie dotrzymać swoich zobowiązań wobec członków NATO. W tym także Polski.
Pod koniec 2014 roku, kiedy na Ukrainie trwały krwawe walki między armią rządową a prorosyjskimi separatystami, w Norwegii odbywały się manewry NATO, w których uczestniczył m.in. 371. batalion grenadierów pancernych Bundeswehry. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że żołnierzom tej jednostki brakowało broni. Dziennikarze telewizji ARD dotarli do wojskowego raportu, z którego wynikało, że biorące udział w ćwiczeniach transportery opancerzone Boxer nie miały zamontowanych ciężkich karabinów maszynowych MG3. Pomysłowi żołnierze zastąpili je więc pomalowanymi na czarno kijami od szczotek, które skleili taśmą i zamocowali na wieżyczkach pojazdów. Kolejne doniesienia mediów były jeszcze bardziej szokujące. Okazało się, że aby uzyskać stan gotowości bojowej, 371. batalion musiał pożyczyć ponad 1,4 tys. elementów ekwipunku od 50 innych jednostek.
Niemieckie Ministerstwo Obrony, komentując całe zajście, zapewniało, że manewry w Norwegii po prostu nie wymagały, by transportery były uzbrojone. Mimo tych tłumaczeń żołnierze Bundeswehry wyposażeni w kije od szczotek stali się wdzięcznym tematem do żartów. Do śmiechu nie było natomiast tym, którzy wiedzieli, że ta sprawa to tylko drobnostka przy innych kłopotach, jakie trapią armię odgrywającą ważną rolę w systemie obrony NATO.
Bezbronna elokwencja
Pewnego dnia, bez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta