Czy ja naprawdę muszę pokazywać to światu
Gdy mówią Bobby'emu Fischerowi, że zostało tylko dziesięć minut do walkoweru, z uśmiechem odpowiada: „Ciągle mam wystarczająco dużo czasu na Reshevsky'ego". I siedzi jeszcze pięć minut w lobby hotelowym. Ostatecznie wygrywa tę partię.
Susa to starożytne Hadrumetum w północnej Afryce, na południe od Kartaginy, założone przez Fenicjan. Po trzeciej wojnie punickiej w połowie II wieku przed naszą erą miasto weszło w skład Imperium Romanum. Dziś jest to jeden z najważniejszych tunezyjskich kurortów nad Morzem Śródziemnym, przez który rocznie przewija się ponad milion turystów. Fischer przyjeżdża do Susy jako jeden z pierwszych, jest nie tylko w świetnej formie sportowej, lecz także w bardzo dobrym humorze, dużo się uśmiecha, spędza sporo czasu w towarzystwie konkurentów, unikając tylko Samuela Reshevsky'ego, ale to akurat dla nikogo nie jest zaskoczeniem. Pomimo udziału Fischera turniej międzystrefowy w Susie (1967 rok – red.) jest jednak słabszy od tego w Amsterdamie w 1964 roku, a to przede wszystkim ze względu na brak takich tuzów radzieckich szachów, jak Smysłow, Spasski, Tal i Bronsztejn, których teraz w Tunezji zastępują Wiktor Korcznoj, Jefim Geller, Leonid Sztejn i Aivars Gipslis. Grają najsilniejsi gracze nieradzieccy – Bent Larsen, Lajos Portisch, Vlastimil Hort, Samuel Reshevsky, Svetozar Gligorić i Borislav Ivkov. Na turniej nie przyjeżdża dwóch arcymistrzów argentyńskich. Zamiast nich dopuszczono tunezyjskiego rezerwowego, zaledwie siedemnastoletniego Slima Bouaziza.
Organizatorzy zapewniają uczestnikom znakomite zakwaterowanie w Sousse Palace Hotel. Szachiści mogą korzystać z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta