Ten obłędny luty
To miała być prosta zagrywka, która zminimalizuje wpływy eurosceptyków w Partii Konserwatywnej. Zamiast jednak zwalczyć opozycję w swojej własnej partii, premier David Cameron zaliczył największą wpadkę w historii brytyjskiej polityki. I przeszedł do historii.
W piątek 24 czerwca 2016 r. premier David Cameron wyszedł z gabinetu do swoich współpracowników dopiero o siódmej na ranem, gdy ostateczne wyniki referendum w sprawie obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej były już znane.
„Cóż, nie poszło zgodnie z planem" – przytacza słowa premiera jego wieloletni rzecznik prasowy Craig Oliver w książce „Unleashing Demons: The Inside Story of Brexit" („Uwalniając Demony: Kulisy Brexitu"). Żadnych emocji, przekleństw, załamania. Tak, jakby nie chodziło o największy błąd polityczny we współczesnej historii Wielkiej Brytanii, tylko przysmażone jajko albo list z policji o niezapłaconym mandacie.
Premier pokerzysta
Winnych brexitu jest wielu, ale nikt nie ponosi większej odpowiedzialności niż Cameron: polityk pokerzysta, który chyba jak żaden brytyjski premier był gotów ryzykować imponderabilia w imię przejściowych, politycznych korzyści.
Na pomysł rozpisania referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii szef rządu wpadł podczas szczytu NATO w Chicago w maju 2012 r. Agenda spotkania była najwyraźniej dość nudna, Cameron znalazł więc czas na rozmowy przy kawie z szefem swojego gabinetu Edwardem Llewellynem i ministrem spraw zagranicznych Williamem Hague'em. Trzej dżentelmeni doszli do wniosku, że nie będzie lepszego sposobu na zmarginalizowanie eurosceptycznej frakcji w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta