Skok Berlina na unijne instytucje
Niemcy od dawna zapewniają sobie wpływy w urzędniczej strukturze unijnych instytucji. Przypadek Martina Selmayra jest jednak wyjątkowy.
Bruksela od dwóch tygodni żyje nominacją Martina Selmayra, szefa gabinetu przewodniczącego Komisji Europejskiej, na sekretarza generalnego w tej instytucji. Dla postronnych obywateli zwykłe urzędnicze przesunięcie, bez wielkiego wpływu na losy Unii, bo o tych przecież decydują politycy, a nie urzędnicy.
Błąd. Selmayr, 48-letni niemiecki prawnik, faktycznie rządzi Komisją od początku kadencji Junckera, a ostatnia jego nominacja oznacza przedłużenie panowania poza 2019 rok, czyli moment zakończenia kadencji Luksemburczyka. Selmayr będzie kierował pracą ponad 30 tysięcy unijnych urzędników. Ta sprawa szokuje, bo osoba nominowanego jest kontrowersyjna, a procedura mianowania – choć z pewnością zgodna z prawem – pełna tajemnic. To logiczny element budowy niemieckich rządów w UE. Nieoczekiwanie jednak wywołał wściekłość mediów i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta