(Nie)winne żarty w biurze
RELACJE | Coraz częściej słyszy się o przypadkach molestowania seksualnego w pracy. Wynika to prawdopodobnie ze wzrostu świadomości u zatrudnionych. Warto wiedzieć, kiedy ten rodzaj dyskryminacji jest faktem, a kiedy mrzonką. Patrycja Zawirska, Marta Rogocz
Molestowanie seksualne jest zdefiniowane przez kodeks pracy w art. 183a § 6 jako niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery.
Zacznijmy od tego, jaki rodzaj zachowania sprawcy jest potrzebny, żeby można było mówić o molestowaniu seksualnym. Czy koniecznie musi dojść do kontaktu fizycznego?
Czyny, słowa i gesty
Każdy ma świadomość, że np. podszczypywanie, klepanie czy inne formy dotyku lub bliskości fizycznej mogą stanowić przejaw tego negatywnego zjawiska. Mniej powszechna jest jednak wiedza, że do naruszenia zasad z k.p. może dojść również w, zdawałoby się, mniej inwazyjny sposób. Niekiedy wystarczą same słowa – np. wypowiadanie uwag lub komentarzy o zabarwieniu seksualnym dotyczących sfery intymnej, wyglądu lub ubioru pracownika, stosowanie podtekstów, opowiadanie aluzyjnych dowcipów, składanie niedwuznacznych propozycji lub nawet szantażowanie i żądanie gratyfikacji seksualnych.
Przykład
Podczas rozmowy rocznej dotyczącej oceny pracy przełożony sugeruje pracownicy możliwość szybszego awansu i rozwoju kariery zawodowej, jeżeli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta