Popielawy od zawsze
Jan Jakub Kolski znalazł niełatwą receptę na sklejenie polskiej wspólnoty filmem o historii.
Nie wiem, czy „Ułaskawienie" Jana Jakuba Kolskiego jest najbardziej perfekcyjnym filmem ostatniego festiwalu w Gdyni. Dla mnie jest filmem najpiękniejszym. Obejrzałem go po godzinie 22.30 w sali gdyńskiego Multikina, z dala od zgiełku wzniecanego wokół innych tytułów. Doznałem wrażenia ogromnego skupienia ludzi, z którymi tam siedziałem. Po projekcji słyszałem przyciszone głosy, widziałem mgiełkę zadumy na oczach wychodzących. Chwilami zapominamy, że takie dzieła mogą istnieć.
A znaczenie, waga filmu? Reżyser znany z tworzenia kina osobistego, niełatwego, sięgnął po temat „wyklętych". Już to powinno zaciekawiać po różnych podchodach naszych twórców pod ten temat i po ideowo-politycznych kontrowersjach wokół obecności powojennej antykomunistycznej partyzantki w naszej debacie i narodowej mitologii.
Mariaż fikcji z realizmem magicznym
Oczywiście droga Kolskiego (rocznik 1956), syna filmowego montażysty, do tej tematyki nie mogła być konwencjonalna. Już swoim pierwszym długometrażowym obrazem z roku 1990 „Pogrzeb kartofla" rozpoczął cykl opowieści o Popielawach, miejscowości koło Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie przez kilka lat opiekowali się nim jako nastolatkiem dziadkowie ze strony matki, państwo Szewczykowie. Nie wahał się rozpisać historii własnej rodziny na kilka filmów, choć zgodnie z logiką realizmu magicznego prawdę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta