Termin na dyscyplinarkę nie taki oczywisty
Michał Tomczak, adwokat, prowadzi kancelarię Tomczak & Partnerzy Spółka Adwokacka
Gdy wokół pewnego przepisu powstaje bardzo dużo orzeczeń sądowych, z pewnością mamy do czynienia z przepisem ważnym. Gdy jednak nie tylko jest bardzo dużo orzeczeń w ogóle, lecz zwłaszcza dużo Sądu Najwyższego, to może to również oznaczać, że z tym przepisem jest coś nie w porządku. Być może tak musi być. Jednak w sytuacji, gdy Sąd Najwyższy zajmuje się przez wiele lat objaśnianiem podstawowych znaczeń związanych z przepisem, to jest to sygnał, iż przepis ten należałoby naprawić lub co najmniej poprawić.
Tak jest choćby z przepisem, który wyznacza pracodawcy miesięczny termin do rozwiązania umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym. Liczy się go od dnia, w którym pracodawca dowiedział się o przyczynie rozwiązania umowy. W pewnym sensie przepis ten jest arcydziełem, jeżeli chodzi o kreowanie niejasności. By dokonać pewnego skrótu, nie wiadomo tu m.in.:
- o czyją wiedzę chodzi,
- jak daleko ma sięgać wiedza pracodawcy,
- czy pracodawca musi mieć wiedzę zupełną czy też taką, która uzasadnia daleko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta