Pole walki Libia
Trwająca bitwa o Trypolis zadecyduje nie tylko o tym, czy władzę straci tam uznawany przez ONZ rząd. Przede wszystkim jest to bój o miejsce islamistów w świecie muzułmańskim i poszerzenie strefy wpływów Rosji.
Aż trudno uwierzyć, że wojna domowa w Libii ciągnie się już osiem lat. W lutym 2011 roku, zaraz po obaleniu dyktatorów w sąsiednich krajach, Tunezji i Egipcie, rozpoczął się bunt przeciwko libijskiemu dyktatorowi Muammarowi Kaddafiemu. Kaddafi bronił się znacznie dłużej niż Zin al-Abidin Ben Ali i Hosni Mubarak, ale skończył gorzej niż oni – nie przeżył. Od początku twierdził, że walczy z terrorystami i islamistami. Terrorystami czy wysłannikami Al-Kaidy byli dla niego także zagraniczni dziennikarze, którzy, nie dbając o zezwolenie, wjechali do zbuntowanej Cyrenajki (wschodnia część Libii) i opisywali rewolucję. Wśród nich byłem i ja.
Rewolucjoniści w Bengazi i innych miastach wschodu, z którymi mieliśmy kontakt, wydawali się prozachodnimi liberałami, spragnionymi wolności. Brodaci islamiści byli prawie niewidoczni, trochę wątpliwości mogły budzić wizyty w domach tych prozachodnich liberałów, podczas których uniżone kobiety pojawiały się tylko z tacami jedzenia i herbaty, by zaraz zniknąć za drzwiami.
Czy uczestniczyliśmy w mistyfikacji? Czy islamiści, ukrywając swoje prawdziwe oblicze, chcieli uzyskać poparcie zachodniej opinii publicznej dla obalenia dyktatora? Nie jest łatwo udzielić odpowiedzi na to pytanie.
Najbardziej znany pisarz wywodzący się z Libii, Hisham Matar, syn jednego z liderów opozycji, po którym ślad zaginął ponad dwie dekady temu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta