1 maja, ale jaja!
Milicyjne prowokacje, bicie demonstrantów, propagandowe przeciwstawianie „ekstremy" „konstruktywnej" opozycji – to wszystko w 1989 r. zaledwie miesiąc przed wyborami 4 czerwca.
Pierwszomajowe Święto Pracy było jednym z głównych celebrowanych przez władze komunistyczne, w przeciwieństwie do 3 maja (rocznica uchwalenia konstytucji z 1791 r., a nade wszystko wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski), który zniknął z kalendarza świąt państwowych w 1951 r. Środowiska kontestujące ustrój PRL do lat 80. XX w. rzadko tego dnia otwarcie manifestowały swój sprzeciw wobec władz. Do wyjątków należały pierwszomajowe obchody w 1968 r., gdy choćby we Wrocławiu manifestowano przeciwko aresztowaniu studentów, czy w 1971 r., gdy w Szczecinie i Gdańsku doszło do tzw. czarnych pochodów przeciwko nieukaraniu sprawców śmierci uczestników rebelii Grudnia '70.
Dopiero w czasie stanu wojennego pierwszomajowe kontrmanifestacje stały się coroczną areną starć pomiędzy członkami podziemnych struktur opozycji a władzą w postaci milicji czy wojska. Także w 1989 r., mimo ponownej legalizacji Solidarności w kwietniu, a szczególnie trwającej kampanii wyborczej, do 1 maja przygotowywali się wszyscy aktorzy sceny politycznej.
Krzyczę, żeby milicja odeszła
25 kwietnia 1989 r. na posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej podjęto decyzję o formule świętowania 1 maja. W dokumencie po tym spotkaniu zapisano, że partia odnotowała „fakt zmniejszonego zainteresowania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta