Czułam się niepotrzebna
Przed igrzyskami miałam lekkie stany depresyjne, zaczynało się to wszystko ujawniać. Byłam na lekach, trochę pomagało. Bardzo źle zrobiło się po Rio, po złotym medalu – mówi Michałowi Kołodziejczykowi Magdalena Fularczyk-Kozłowska, mistrzyni olimpijska, Europy i świata w wioślarstwie
Plus Minus: Pięć miesięcy temu ogłosiła pani zakończenie kariery. I przyznała, że boi się normalnego życia.
Radzę sobie. Ale tak nie do końca. Kariera oficjalnie skończyła się w styczniu, dojrzałam i dorosłam do tej decyzji i jej nie żałuję, ale tak naprawdę życie po życiu dopiero mi się klaruje. Nie jest tak, że powstał plan i realizuję go punkt po punkcie, nic nie jest jeszcze idealnie poukładane. Teraz moja córka gra pierwsze skrzypce i decyduje o tym, co u mnie się dzieje. Chociaż na horyzoncie pojawiła się nowa praca i nowe cele – może będzie trochę siedzenia w biurze, ale zostanę przy sporcie. Od czegoś trzeba zacząć.
Dla sportowca po zakończeniu kariery najtrudniejszy jest brak celu?
Myślę, że tak. Przynajmniej dla mnie. Chociaż kiedy spotykam się z innym sportowcami, którzy zakończyli już starty, przyznają, że brak celu ich zabija. Mamy problemy z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości, nie umiemy się odnaleźć na nowo. Chcemy czy nie – tyle lat spędzonych w sporcie przekłada się na normalne życie, jednak nie da się już żyć tak jak wcześniej. Nie da się robić tego samego, bo nie ma planu. Do perfekcyjnie zorganizowanego dnia można się przyzwyczaić i nagle to wszystko się kończy.
Powiedziała pani kiedyś, że w życiu potrafi tylko wiosłować.
No bo przez kilkanaście lat głównie wiosłowałam. I chyba zdobyte...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta