Jak złowić Polaka
Przez telefon, mailowo, a nawet w barze. Okoliczności rekrutacji polskich specjalistów do zagranicznych firm bywają różne, ale kluczem jest cierpliwość i wyczucie. Potencjalnych pracowników skusić mogą wynagrodzenie, atmosfera w pracy, a niekiedy klimat czy atrakcyjność miasta.
Headhunter – czyli łowca głów – nie przegląda kilkudziesięciu CV i listów motywacyjnych, zastanawiając się, kogo zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną. Pole wyboru zawęża do kilku najlepszych kandydatów w danej dziedzinie, czasem do kilku osób w Polsce. Utarło się, że w ten sposób szuka się menedżerów i specjalistów z dużym doświadczeniem. Ale nie tylko. Firmy headhunterskie rekrutują już na niższych szczeblach kariery: szukają odpowiednich kandydatów wśród studentów, świeżo upieczonych absolwentów wyższych uczelni albo osób z niewielkim doświadczeniem.
– W ciągu półtora roku zrekrutowaliśmy ok. 20 magistrów farmacji, zarówno po stażu w Polsce, jak i z kilkuletnim doświadczeniem, do pracy w szwedzkich aptekach – mówi Daria Cąpała, kierownik ds. rekrutacji z firmy Farmacja.hr.
Projekt prowadzony przez firmę zakłada zatrudnienie u wybranego pracodawcy przez minimum trzy lata. – Kandydatów skusiły m.in. pensje, kurs nauki szwedzkiego, lepsze podejście do farmaceutów i zabezpieczenia socjalne – wymienia rekruterka.
Czy mogę postawić kolejkę?
Oferty pracy przychodzą same m.in. w usługach teleinformatycznych i technologiach informatycznych (IT). Na każdym szczeblu kariery i nawet w nieformalnych okolicznościach. – Najdziwniejsza potencjalna rekrutacja, jaką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)