Znikające diamenty Zairu
Dziedzictwo kolonialne, ostro potępiane publicznie, rzuciło na Mobutu Sese Seko urok, któremu nie potrafił się oprzeć. Gospodarkę kraju rozdawano jak paczuszki z upominkami na dziecięcym przyjęciu, na które zaproszono jedynie najwierniejszych zwolenników przywódcy.
W 1971 roku fakty stały się zbyt widoczne, by można je było zignorować. Mobutu zmienił nazwę kraju na Zair – to dawne rodzime słowo oznaczało „rzekę, która połyka wszystkie rzeki". Tę samą nazwę otrzymała wielka rzeka. Jak również waluta.
Leopoldville przemianowano na Kinszasę, Stanleyville na Kisangani. Nawet ludziom kazano się przechrzcić. Studenci mieli podać swoje nowe imiona do uniwersyteckiego rejestru. Mobutu chciał, by naród był prawdziwie afrykański, nieskażony pozostałościami europejskiego ucisku. Dlatego należało zmienić imiona tak, by miały rodzime brzmienie. (...) Joseph Désiré Mobutu nazwał się Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu Wa Za Banga. Podobno oznacza to „wszechpotężny wojownik, który dzięki swej wytrzymałości będzie kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, pozostawiając za sobą zgliszcza", choć inni mówią, że można to łatwo przetłumaczyć jako „kogut, który wskakuje na wszystko, co się rusza".
Za sprawą zwyżkujących cen miedzi pod koniec lat sześćdziesiątych, szczęśliwego zbiegu okoliczności, który stwarzał złudzenie, że Mobutu w jakiś sposób potrafi pokierować gospodarką, ten niegdyś ostrożny przywódca nabrał pewności siebie. Zairyzacja kraju, którą Mobutu nazywał „programem autentyczności", miała jakoby służyć przywróceniu ludowi jakiejś wyidealizowanej wersji przeszłości z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
