Światowy sport ma Katar
Po sezonie, w upale, bez wielu widzów, w miejscu skrytego przywracania współczesnego niewolnictwa, gdzie zapachniało także korupcją – w Dausze zaczynają się lekkoatletyczne mistrzostwa świata.
Druga połowa września to pora, w której najlepsi lekkoatleci świata mają w głowach marzenia o odpoczynku – jak najdalej od stadionów. Starty zakończone, osiągnięcia i zarobki podsumowane, można leczyć rany i dać steranym ciałom okazję do regeneracji.
W tym roku jest inaczej. Rozgrywane co dwa lata mistrzostwa świata nie odbędą się jak zawsze w okolicach połowy sierpnia, ale dopiero na przełomie września i października. Przyczyna jest znana od pięciu lat. Prawo organizacji tej imprezy zdobyła w 2014 roku stolica Kataru.
Wygrana Dauhy nie była niespodzianką. Katarczycy od lat ustawiali się w kolejce, przygotowując wcześniej grunt za pomocą organizacji zawodów Diamentowej Ligi. Mistrzostw w 2017 roku nie dostali, jeszcze przegrali z Londynem, ale w kolejnym starciu z Eugene, miastem z Oregonu żyjącym lekką atletyką, oraz z historyczną Barceloną byli górą. W pierwszym głosowaniu pokonali rywali 12-9-6 (Barcelona była na końcu), w drugim zwyciężyli Amerykanów 15-12.
Klimatyzacja wszystkiego
Olbrzymie wydatki na wypełnione nowoczesną technologią stadiony na Bliskim Wschodzie podobały się ówczesnym decydentom z Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), zwłaszcza przewodniczącemu Lamine Diackowi, dziś czekającemu w areszcie domowym we Francji na kolejne rozprawy sądowe w procesach korupcyjnych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
