Smoczy apetyt słowika
Legenda głosi, że krakowscy mieszczanie musieli smokowi wawelskiemu codziennie przynosić kilka owiec. Jeśli tego nie zrobili, bestia zapuszczała się do miasta, zjadając dziewice. Potwór miał bowiem nienasycony apetyt. Nigdy nie czuł się syty, wciąż musiał jeść. Zresztą to nienasycenie stało się przyczyną jego śmierci. Gdy szewc Dratewka podrzucił mu owcę napełnioną siarką i smołą, w smoku obudziło się pragnienie, którego nie był w stanie zaspokoić, pił więc wodę z Wisły, aż pękł.
Współcześni badacze pochylają się nad wieloma wersjami tej historii. Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, Jan Długosz czy Maciej Miechowita, którzy ją opisywali, różnią się nie tylko co do tego, czy smoka zgładził Krak, a może jego synowie czy też prosty szewc, ale również co do tego, jak dużą liczbę bydła musiał codziennie pożerać potwór.
Opowieść ta doskonale pasuje do afery, którą przed kilkoma dniami ujawnił „Wall Street Journal" – tajny projekt „Słowik", jaki miał prowadzić Google. Według amerykańskiego dziennika...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta