Jarosław jest Harvardem polskiej polityki
Gdy mieliśmy w partii kryzys i wszystko płonęło, Jarosław Kaczyński siedział i czytał sobie gazetę. Zastanawiałem się: jak on może być taki spokojny? A on sobie odkładał sprawę w miejsce, którego nie ma. Od tego momentu to było poza nim - mówi Adam Hofman, przedsiębiorca, były rzecznik PiS.
Plus Minus: Stałeś się chyba jednym z tych ludzi, którymi sam kiedyś gardziłeś.
Możesz mieć rację. Tak było. Szufladkowałem ludzi i oczerniałem daną ich kategorię. Oczywiście politycznie. Zawsze jednak oddzielałem grzech od grzesznika, dlatego nie miałem problemu z innymi ludźmi. Szczerze mówiąc, to nawet fascynowałem się nimi.
Nie było tego widać.
Jak się kiedyś spotykałem z kimś z innej strony barykady na wódce, to zawsze padało: jaki ty jesteś prywatnie supergość, dlaczego nie możesz być taki w telewizji?
I dlaczego nie mogłeś?
W polityce wszystko wygląda trochę inaczej. Masz swoją grupę i musisz kategoryzować.
W tym, co robiłeś, był jednak jakiś osobisty rys. Jakaś autentyczna pogarda. Nie wszystko było grą.
To nie było wystudiowane. Ja się taki stałem. Byłem taki, jaki nie chciałem być. Ja przecież tego wszystkiego nie widziałem. Czasem ktoś mi coś mówił, zwracał uwagę. Ja się nad tym zastanawiałem, ale za chwilę biegłem dalej. Nie oglądałem się za siebie i nie brałem jeńców. Robiłem coś z pełnym zaangażowaniem i wierzyłem w to. Popełniałem wiele błędów, choć starałem się robić rzeczy dobrze.
To było pięć lat temu.
Dokładnie wtedy, gdy PiS wyrzucił mnie z partii, by pokazać, że jest formacją standardów i zasad....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta