Kościół. Utracona odporność stadna
Hierarchowie polskiego Kościoła, jak dotąd, zawsze lub prawie zawsze oddawali cesarzowi co cesarskie, ale gdy przychodziła pora, potrafili powiedzieć: nie ustąpimy. Taka postawa walnie pomagała narodowi. W czasie epidemii ten układ nie został dotrzymany.
Niedziela, 19 kwietnia, wiejski kościół gdzieś na Mazowszu. W południe wokół świątyni nie widać żywego ducha, choć wyżłobiony nad wejściem napis emfatycznie ogłasza: TU PRZYCHODZISZ, ABY KOCHAĆ BOGA. Pod spodem, na drzwiach, ktoś przybił kartkę: ZAKAZ WSTĘPU. Niżej, małymi literkami, informacja o zarządzeniu biskupa, który idąc za okólnikiem władz, ogranicza do 50 liczbę wiernych na nabożeństwach. Podpisu brak. Podobne ogłoszenia wywieszano w całej Polsce wieczorem z soboty na niedzielę 15 marca. Ale to się działo przed miesiącem, kolejno wprowadzone rygory dopuszczają zaledwie pięciu wiernych w kościele. I na to znalazła się rada: na obwieszczeniu ktoś zdrapał paznokciem zero. Pozostała aktualna piątka. Bez niepotrzebnych komplikacji – przecież każdy i tak wie, o co chodzi.
Powyższy obrazek bynajmniej nie jest wyjątkiem. W taki sposób w dużej części polskich parafii procedowano zarządzenie, które nie ma odpowiednika w historii Kościoła.
Dla porównania obrazek drugi, tym razem z dalszej przeszłości. „Gdy ksiądz z ambony ogłosił, że obecne nabożeństwo jest ostatnim przed długim okresem tygodni, miesięcy, może lat – wybuchło powszechne, rozdzierające łkanie. Sędziwy kanonik Białobrzeski otoczony duchowieństwem wyniósł w uroczystej procesji Najświętszy Sakrament, przenosząc Go do klasztornej kaplicy Panien Sakramentek. Idąc, błogosławił klęczący, rozszlochany...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta