LOT ku wolności
Na początku lat 80. XX w. samoloty LOT były jednymi z najczęściej porywanych maszyn na świecie. Sprawcami byli zdesperowani obywatele PRL, którzy w ten sposób próbowali uciec na Zachód.
W piątkowy poranek 12 lutego 1982 r. o godzinie 7.30 z warszawskiego Okęcia startuje samolot LOT An-24, popularny „antek", z 25 pasażerami na pokładzie. Portem docelowym rejsu nr 747 jest Wrocław, ale w pewnym momencie kontrolerzy z Warszawy spostrzegają, że samolot mocno zbacza na zachód. Nie muszą się zresztą zbytnio wysilać, ponieważ niebo nad Polską jest niemal puste – po wprowadzeniu dwa miesiące wcześniej stanu wojennego ruch lotniczy niemal zamarł. Kiedy kontrolerzy pytają kapitana Czesława Kudłka o przyczynę zmiany trasy przelotu, ten informuje ich, że w samolocie jest uzbrojony porywacz, który żąda, aby lądować w Berlinie Zachodnim, na lotnisku Tempelhof.
Samolot rzeczywiście został porwany, leci w stronę Berlina, ale porywaczem jest... sam kpt. Kudłek, który postanowił uciec z pogrążonej w chaosie stanu wojennego Polski. Na pokładzie „antka" jest także jego żona z dwójką małych dzieci. Niedługo po starcie Kudłek o swojej decyzji informuje drugiego pilota Andrzeja Śmielkiewicza. Ten początkowo sądzi, że kapitan żartuje, ale gdy zauważa, że kolega ma minę poważną jak nigdy dotąd, sztywnieje i milknie na dobrych kilkanaście minut, rozważając wszystkie za i przeciw. – To ostatnia chwila, aby zmienić kierunek lotu – odzywa się w końcu cicho, a Kudłek, nie namyślając się długo, pociąga za wolant...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta