Białoruś nie obchodzi Trumpa
Szara eminencja Departamentu Stanu próbuje zapobiec rozlewowi krwi w Mińsku mimo obojętności prezydenta USA. Czy zdąży przed pacyfikacją szykowaną przez Łukaszenkę?
– To jest sytuacja doprawdy niezwykła: wobec fundamentalnego kryzysu, jaki rozgrywa się na Białorusi, Stany przyjęły o wiele bardziej wycofaną pozycję niż Unia Europejska – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitej" Nigel Gould-Davies, były ambasador Wielkiej Brytanii w Mińsku, a dziś ekspert amerykańskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS). – Ale też od drugiej wojny światowej USA nie miały prezydenta, który nie dbałby o demokrację i prawa człowieka na świecie – dodaje.
To nie jest opinia odosobniona. – Trumpa Białoruś nie obchodzi, nie bardzo wie, gdzie ona leży. Stąd co prawda pochodzi rodzina jego zięcia Jareda Kushnera, ale oni uważają się za Żydów, którzy akurat znaleźli się na tej ziemi, nie Białorusinów. Przede wszystkim jednak Ameryka przeżywa największy kryzys gospodarczy, polityczny i sanitarny przynajmniej od 80 lat i Trump nie ma głowy do zajmowania się czymś innym. Zresztą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta