W Stanach zabitych dechami
IRENA LASOTA Z WASZYNGTONU Kluczowe było, który kandydat przed podliczeniem wszystkich głosów przekonał wyborców, że to on jest zwycięzcą. Nie chodzi tu o psychologię, po prostu przez dłuższy czas oficjalne wyniki nie będą znane i wiele spornych problemów będzie rozstrzyganych przez sądy, a może nawet – jak się przyjęło od kilku miesięcy – przez ulicę.
Gdy w wyborczy wtorek po północy powoli już odrywałam się od internetu i telewizora, były wiceprezydent Joe Biden wygłosił krótkie przemówienie, w którym nie ogłosił się zwycięzcą, ale zasugerował, że nie wyklucza takiej możliwości. Oświadczenie samo w sobie dziwne, ale nic w tej kampanii wyborczej, samych wyborach czy okresie powyborczym nie jest normalne. W tym samym momencie z Białego Domu wyciekły informacje, że prezydent Donald Trump jest mocno niezadowolony (wściekły – mówili niektórzy), że nie tylko ogłoszono Bidena zwycięzcą wyborów w stanie Arizona, ale że zrobiła to stacja Fox News uchodząca za najmocniej popierający go kanał.
Arizona jest niewielkim stanem, który ma tylko 11 elektorów – na 270 potrzebnych do wygrania wyborów. Ale w noc z wtorku na środę jest bardzo ważne, który kandydat, przed podliczeniem wszystkich głosów, przekona wyborców, że to on jest zwycięzcą. Nie chodzi tu o psychologię, po prostu nie jest wykluczone, że przez dłuższy czas oficjalne (i nawet nieoficjalne) wyniki nie będą znane i wiele spornych problemów będzie rozstrzyganych przez sądy, a może nawet – jak się przyjęło od kilku miesięcy – przez ulicę. Potrzebne jest więc wstępne ustawienie się w pozycji zwycięzcy i zepchnięcie przeciwnika do roli pokonanego, skoro to ten drugi będzie odwoływał się do sądów.
W godzinę po Bidenie więc...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta