Król nie może zgrzeszyć
W XXI w. nie ma już wątpliwości, że władza potrafi czynić zło.
Tytułowe wyrażenie jest wiernym tłumaczeniem formuły „rex non potest peccare/delinquere", definiującej zachowanie się każdego nosiciela absolutnej władzy państwowej bez względu na miano, jakim – w przebiegu dziejów – się posługiwał (imperator, cesarz, król, chan, duce, führer, gensek etc.). Ucieleśnieniem tej historiozoficznej tezy (ang. the King can do no wrong) była formuła ukuta przez jednego z koryfeuszy rzymskiego prawa, D. Ulpiana (żył w latach 170–223) w brzmieniu: princeps legibus solutus est, co znaczy „władca nie podlega prawom". Reguła ta jest wyrazem uniwersalnej idei, głoszącej, że ludzka władza ma boską legitymację, władca zatem – z definicji – nie może popełniać złych uczynków, a w konsekwencji nie może też ponosić, tu, na ziemi, żadnej odpowiedzialności. W kwestii tej jednak nie obracamy się tylko w świecie czystej idei.
W rzeczywistości (politycznej i społecznej) myśl o braku odpowiedzialności władcy za działania związane z wykonywaniem przez niego tzw. imperium materializowała się na różne sposoby. Pośrednio wyrażały ją np. postanowienia art. 2 ust.1 i 2 polskiej ustawy konstytucyjnej z 23 kwietnia 1935 r. w brzmieniu: „(1) Na czele Państwa stoi Prezydent Rzeczypospolitej. (2) Na Nim spoczywa odpowiedzialność wobec Boga i historii za losy Państwa". Bezpośrednio zaś czyni to kanon 1404 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r., który stanowi: „Stolica Piotrowa nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta