Może nie Budapeszt, ale Singapur w Warszawie
Daniel Dulęba Obserwującym działania władz nietrudno o wrażenie, że politycy nie zwracają uwagi na nadmierność ograniczeń praw obywatelskich.
Demokracja liberalna jest w kryzysie. Wszelkie zaś zmiany mające na celu „liberalizację" porządku społecznego są passé. W poszukiwaniu nowego modelu społeczno-gospodarczego niektórzy spoglądają na kraj, który połączył sukces gospodarczy z niekoniecznie liberalnym podejściem do praw jednostki. Singapur, bo o nim mowa, kusi nie tylko swoim bogactwem, ale również inspiruje perfekcyjną organizacją życia społecznego i kulturą prawną. Czy zatem singapuryzacja prawa pozwoli rządzącym osiągać swoje cele skuteczniej i szybciej, po prostu lepiej, oczywiście w trosce o obywateli?
Kary i porządek wydają się kuszące
Turyści w Singapurze mogą podziwiać nowoczesną architekturę i zachwycić się porządkiem w mieście. Trudno się dziwić, skoro w państwie -mieście nie można posiadać gumy do żucia pod karą 1000 dolarów singapurskich ani zrywać kwiatów pod karą 5000 dolarów, nie mówiąc już o karach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta