Szczyt godności
Jeden z najwybitniejszych himalaistów świata Krzysztof Wielicki o pierwszym zimowym wejściu na ośmiotysięcznik K2, którego dokonali Szerpowie.
Co pan pomyślał, kiedy dowiedział się o zdobyciu K2 zimą?
Śledziłem to cały czas. W ciągu ostatnich godzin przed wejściem na szczyt nieustannie obserwowałem wiadomości zamieszczane na Facebooku. Jak Szerpowie wyruszyli i było okno pogodowe, wiedziałem, że jest wielka szansa na zdobycie góry. Tym bardziej że trochę się wspomagali tlenem. Nie wiem, czy spali na tlenie – takie informacje jeszcze do nas nie dotarły. Z drugiej strony, musieli te butle dźwigać. Ci chłopcy są bardzo mocni, a jeśli idą w dziesięciu, to jest im łatwiej, bo można się zmieniać, pomagać sobie. Jest różnica między atakiem szczytowym, prowadzonym przez jedną czy dwie osoby, a takim, w którym bierze udział duża grupa. Bardziej bałem się o zejście, ale skoro sobie poradzili tak szybko, to znaczy, że byli w dobrej formie. Fajnie, że weszli, choć może styl wejścia nie jest idealny. Za jakiś czas niech inni to próbują poprawić.
Szczęście im sprzyjało?
Widziałem zdjęcie ze szczytu, nawet krótki film. Tam nikomu nawet kaptur się nie ruszył. Panował zupełny spokój, a to się rzadko zdarza. Wykorzystali swoją szansę. Dobrze, że to byli Nepalczycy. Trochę gorzej bym się czuł, gdyby dokonali tego nasi rywale: Rosjanie, Kazachowie, Włosi czy Hiszpanie. Skoro zdarzył się „zły scenariusz", że K2 zostało zdobyte bez Polaków, to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta