Estoński CIT jest za trudny. Firmy nie chcą ryzykować
Zbliża się termin wyboru nowej formy rozliczeń. Ale biznes mówi: przepisy są zbyt skomplikowane.
Rozwój twojej firmy, nowoczesny sposób opodatkowania, który promuje inwestycje i minimalizuje formalności – tak Ministerstwo Finansów reklamuje estoński CIT, czyli nową formułę rozliczenia, w której podatek płacimy dopiero przy wypłacie zysku. I zakłada, że skorzysta z niego 200 tys. firm. Decyzję trzeba podjąć do 1 lutego.
Czy są chętni? Zapytaliśmy doradców z dużych kancelarii i organizacji przedsiębiorców. Odpowiedź jest wszędzie taka sama: estoński CIT to ciekawa alternatywa, ale o pionierów bardzo ciężko.
– Firmy były zainteresowane nową formą rozliczenia, ale na razie wszyscy obawiają się decyzji o jej wyborze – mówi Agnieszka Wnuk, doradca podatkowy, ekspert BCC.
– Analizowaliśmy nowe przepisy, ale żadna firma się nie zdecydowała – potwierdza Mariusz Korzeb, doradca podatkowy, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Liczne warunki
Dlaczego firmy obawiają się estońskiego CIT? Odpowiedź też jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta