Starcie drapieżników
Dlaczego wojna w Porozumieniu wybuchła właśnie teraz? Jaka przyszłość czeka Jarosława Gowina? I czy w Polsce jest jeszcze miejsce na tzw. umiarkowaną prawicę?
Mamy dwa Porozumienia z dwoma prezesami i dwojgiem rzeczników prasowych. Każda ze stron zwołuje ciała statutowe, powołuje się na ich uchwały (pytanie, ilu członków bierze w nich udział) i nie uznaje strony drugiej. Zaczęła się już nowa wojna o klucze do siedziby. Ale ta awanturka w stylu kanapowych partii z lat 90. ma przecież przełożenie na całą koalicję rządową. Skoro Jarosław Gowin ma za sobą 13 z 18 posłów, raczej nie da sobie zabrać szyldu, a na pewno nie bez walki. Za to sam jest w stanie pozbawić rząd Mateusza Morawieckiego większości. Wypada więc raz jeszcze powtórzyć: po co poddawać to testowi?
Może się uśmiechnął
Zwolennicy Bielana tłumaczą, że konflikt miał naturę wewnątrzpartyjną, że rozkręcał się od miesięcy. Że dążąc do pognębienia frakcji, która wiosną 2020 r. poparła w sprawie przełożenia terminu wyborów nie swojego prezesa, ale PiS, Gowin naruszał statut, aż w końcu odkryto przy okazji prawnych waśni, że sam od trzech lat nie jest prezesem.
I można by się nawet zgodzić: ta wojna ma samoistną wagę. Adam Bielan, związany z Kaczyńskim od lat (choć z kilkuletnią przerwą), czuł się bardziej obywatelem PiS niż jego mniejszego koalicjanta. W końcu zresztą to Gowin zaatakował pierwszy, popierając wniosek o zawieszenie swojego rywala w prawach członka partii.
Trudno jednak mówić o neutralności Kaczyńskiego. TVP wycięła ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta