Imperium smeczuje
Rosjanie i tenisiści pochodzenia rosyjskiego odnoszą wielkie sukcesy. Wygrywają dla siebie i dla swoich ojczyzn, bo nie wszyscy chcą grać dla kraju przodków. Ich kariery są dobrą ilustracją drogi, którą jaką w ostatnich 30 latach przeszła Rosja.
Od trzech dekad Rosjanki i Rosjanie podbijają światowe korty, choć przez lata trwania Związku Radzieckiego tenis miał wykluczający status rozrywki burżuazyjnej. Po zmianach politycznych końca XX wieku uporano się jednak nad Wołgą zaskakująco szybko z brakiem sprzętu, kortów, pieniędzy i trenerów. Dostaliśmy szybko urok Anny Kurnikowej, swobodę Marata Safina i, teraz, skuteczność Daniiła Miedwiediewa, Andrieja Rublowa, Karena Chaczanowa i im podobnych.
W pandemicznym Australian Open 2021 też szli ławą, powiększoną o tych, którzy z różnych przyczyn mają rosyjską krew, mówią w domach po rosyjsku, ale reprezentantami Rosji już nie są i raczej nie będą.
Historia tenisa w Rosji nie jest czarno-biała. Są dowody, że nawet po rewolucji październikowej najwyższa władza miewała rakietę w ręku. Prywatnie miał grać sam Włodzimierz Iljicz Lenin i minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow.
Gra na terenach Rosji miała oczywiście korzenie arystokratyczne. Oficjalnie stoczono tam pierwszy mecz w 1874 r., cztery lata później w St. Petersburgu wydano manifest „O rozwój tenisa ziemnego w Rosji", by wkrótce potem jeden z najstarszych klubów sportowych w Rosji – St. Petersburg Cricket Club – postanowił wziąć się także za popularyzację tego szlachetnego zajęcia.
Gra w rzeczy samej spodobała się burżuazji. Piłki odbijali młodzi arystokraci, w wielu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta