Noe na frankowej arce
Spadły na mnie gromy za felieton z ubiegłego tygodnia o kredytach frankowych. Po pierwsze, że się nie znam na prawie. Po drugie, że lobbuję na rzecz banksterów. No i powinienem się wstydzić, bo zamiast bronić, to naruszam prawa obywatelskie frankowiczów.
Ci, którzy kiedyś nie wiedzieli, że podpisują nieważne umowy, a dziś są już wybitnymi znawcami prawa, nie wiedzą (albo udają), skąd się wzięły pieniądze na ich kredyty.
Przed wiekami było tak, że ludzie przynosili złotnikom złoto, żeby im je przechowali. I kazali sobie za tę usługę płacić. Szybko się jednak zorientowali, że nie tylko tak mogą zarabiać. Zaczęli to złoto pożyczać innym. Na procent oczywiście. Z czasem przestali pożyczać fizyczne złoto, tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta