Inflacja w wielkim mieście
Mówi Marek, przedsiębiorca: – Bierzesz sto złotych, kupujesz paczkę fajek, colę, bułki, ser żółty, serek wiejski, jakieś warzywa, masło i już, witamy w bajce PiS-u, stówy nie ma. To jest chore.
W internecie pojawia się nowy mem: Mateusz Morawiecki przy zastawionym stole (półmisek wędlin, jakieś sałatki, filiżanki z kawą i herbatą), wokół kilkoro biesiadników, wiek zróżnicowany, od wczesnej nastolatki po seniorów. Podpis to niby wypowiedź premiera: „Ale z tymi cenami w sklepach to dajcie spokój, kto to widział!".
Obrazek w niecałą dobę zgarnia ponad 4,3 tysiąca plusów, a ja sprawdzam na żywo, jak to jest z tą inflacją.
1.
Weekend, spotkanie w gronie znajomych. Młodzi ludzie, w okolicach trzydziestki, dobrze sytuowani, taka wyższa półka klasy średniej. Przed chwilą toczyła się dyskusja o remontach, konkretnie czy do łazienki lepszy jest marmur, czy spiek kwarcowy. Teraz rozmawiamy o inflacji, najpierw z Patrykiem, bo to właśnie on od kilku miesięcy wykańcza mieszkanie, a ceny materiałów ponoć oszalały, obowiązują „na dziś". A jutro? „Panie, kto to wie!".
Patryk z jednej strony się z tym zgodzi, bo gdy próbuje się targować, słyszy od wykonawców, że nic a nic zejść nie mogą, co najwyżej zostać przy wycenie sprzed pół roku. – Bo, na przykład, drewno w ciągu ostatniego miesiąca podrożało o 60 procent. Tak mi mówią, ale czy tak jest, to nie wiem, bo ja nie sprawdzam faktur, rachunków, rozliczam się z nimi całościowo – wyjaśnia. Z drugiej: przekonuje, że „to złożona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta