Po co człowiekowi ta cała kultura
Zarys nowatorskiej metody i koncepcji teoretycznej powstał podczas miodowego miesiąca Malinowskich. W ciągu kilku dni kwietnia 1919 roku Bronisław zapisał dziesiątki stron kluczowych dla rozwoju antropologii w nadchodzących dekadach.
Jeszcze na początku XX wieku James Frazer (szkocki antropolog społeczny, filolog i historyk religii – red.) mógł się szczerze dziwić, gdy pytano go o osobiste kontakty z tubylcami w krajach zamorskich, i zapewniać bez mrugnięcia okiem, że żadnego „dzikiego", uchowaj Boże, na oczy nie widział. Trzy dekady później francuski pisarz i etnolog Michel Leiris podczas intensywnych badań terenowych nad opętaniem „zor" w Etiopii siedział w pomieszczeniu wypełnionym wonią kadzidła, potu i perfum, zgodnie z wymaganiem rytuału z głową posmarowaną masłem oraz czołem owiniętym parującymi jelitami dopiero co zarżniętej kozy i nieprzerwanie sporządzał notatki. W opublikowanym w 1934 roku dzienniku „L'Afrique fantome" [„Widmowa Afryka"] przyznał, że nie wykonał tańca opętanych „gourri", ale próbował krwi zwierzęcia ofiarnego, zabitego dla jego celów naukowych.
W ciągu niespełna dwudziestu lat antropologia, domena uczonych oddających się gabinetowym spekulacjom blisko spowinowacona z historią, przeobraziła się w nowoczesną naukę społeczną, niemal doświadczalną – w tym sensie, że najważniejszym jej źródłem stało się własne, egzystencjalne, niekiedy wstrząsające dla nich samych doświadczenie badaczy, którzy zanurzali się w tajemnicze życie „obcych".
Pracowity miesiąc miodowy
Dla jednego z głównych sprawców tego dramatycznego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta