Lepiej kręcą niż mówią
Festiwal w Gdyni pokazał, że polscy filmowcy wciąż umieją być bardziej otwarci i sprawiedliwi w swoich dziełach niż w wypowiadanych przy okazji opiniach.
Na gali kończącej kolejny festiwal filmów fabularnych w Gdyni panowała euforia. Świętowano odrodzenie się branży filmowej po covidzie, a także wysyp dobrych i bardzo dobrych premier, w tym debiutów (sześć filmów na 16 w konkursie głównym). Padały słowa o świetnej atmosferze, lepszej niż w latach poprzednich, o wyjątkowo wysokim poziomie.
Krążyłem przez pięć dni po festiwalowych wnętrzach, rozmawiałem i przede wszystkim oglądałem filmy. Generalnie trudno tego wrażenia nie potwierdzić. Celnie powiedział Piotr Kletowski, filmoznawca nagrodzony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF) za książkę „1000 filmów, które tworzą najnowszą historię kina". „Kiedyś polskie filmy były do siebie zbyt podobne. Teraz mamy przekrój tematów i stylów. Kino historyczne obok współczesnego, gatunkowe obok autorskiego. Wielobarwność ofert".
A zarazem u mnie radość miesza się z pewnym niepokojem. Wiąże się on z pytaniem, czy obraz Polski odbijający się w kinie jest pełny, czy miejscami nie staje się skrzywiony, jednostronny? I czy nie pojawiają się środowiskowe mechanizmy nadmiernego promowania niektórych tematów i interpretacji. Jak w Ameryce, gdzie ostatnia gala oskarowa była popisem agitacji – za tematyką równości rasowej, w mniejszym stopniu społecznej. Na dłuższą metę sztuka źle znosi choćby przelotny flirt z agitacją, z filozofią...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta