Podniecenie, radość, ekstaza
Dwóch kibiców Manchesteru United chwyciło jakiegoś Włocha i walnęło jego głową w jeden ze stolików. Złapali go za włosy i wyrżnęli nią drugi raz tak samo. Podnieśli jego głowę ponownie, tym razem wyżej, przytrzymując, i znów trzasnęli nią w stolik.
Wiedziałem, że trzeba iść za Sammym. W chwili, gdy grupa oswobodziła się spod policyjnego nadzoru, podał komuś torbę i aparat, każąc mu oddać je później w hotelu. Potem odwrócił się i odbiegł do tyłu. Wyglądało na to, że ocenia grupę, chłonie jej wielkość.
– Energia – rzucił, nie zwracając się do nikogo konkretnego i wciąż biegnąc tyłem – energia jest naprawdę duża. – Był czujny, ożywiony, ciągle się ruszał, rozglądając na wszystkie strony. Wyciągnął przed siebie ręce z rozcapierzonymi palcami. – Poczujcie tę energię – powiedział.
Sześciu–siedmiu młodszych kibiców truchtało obok niego, dopiero jakiś czas później uświadomiłem sobie, że zawsze miał u boku sześciu–siedmiu młodszych chłopaków. Gdy odwracał się w którąś stronę, odwracali się razem z nim. Gdy biegł tyłem, oni też. Gdyby Sammy nagle zaczął się unosić w powietrzu, bez wątpienia ujrzelibyśmy, jak sześciu–siedmiu młodszych kibiców rozpaczliwie macha rękami, próbując wzbić się w powietrze. Ci młodzi kibice byli naprawdę bardzo młodzi. W pierwszej chwili oceniłem ich wiek na jakieś szesnaście lat, ale mogli być młodsi. Mogli mieć czternaście, mogli mieć dziewięć; nawet teraz znajduję przyjemność w widzeniu w nich ledwie przerośniętych dziewięciolatków. Byli złośliwymi dziewięciolatkami, którzy – w ramach zamętu w okresie przed dojrzewaniem – uważali Sammy'ego za swojego tatę. Ten najbliżej mnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta