Bez listy Macierewicza mogło nie być lustracji
Był czas, kiedy uważałem, że trzeba się opowiedzieć, to pokłosie zwłaszcza afery Rywina. Może kilka razy zaszedłem na tej drodze za daleko. Rozumiem racje dziennikarstwa tożsamościowego, które zresztą występuje po obu stronach barykady, jednak sam próbuję na powrót, niezgodnie z duchem epoki, mniej zaangażowanych analiz -mówi Piotr Zaremba, dziennikarz, pisarz i historyk.
Plus Minus: Zaremba znowu zagrzmiał – mówią czasami prawicowi publicyści po twoich tekstach krytycznych wobec obozu rządzącego. Jak to się stało, że młody historyk został dziennikarzem politycznym?
I obchodzi w tym miesiącu 30-lecie tej pracy. Pierwszy swój tekst w „Życiu Warszawy" napisałem o pogodzie, ale rzeczywiście polityka bardzo mnie pasjonowała, choćby jako historyka z wykształcenia. No, a w latach 80., i zaraz po nastaniu wolnej Polski, była misją. Ożywiony duchem Solidarności pisywałem od czasu do czasu artykuły do podziemnych pism. Byłem tak zafascynowany polityką, że w 1989 roku napisałem list do „Gazety Wyborczej" – jeszcze nie byłem dziennikarzem, tylko nauczycielem historii – w którym ubolewałem, że dziennik nie sprawozdaje całych obrad Sejmu. Nawet zaproponowałem, że sam, ochotniczo, będę opisywał obrady plenarne. Wynikało to z przekonania, że to, co się dzieje, musi być ludziom opowiedziane. Zresztą na początku lat 90. sam otarłem się o działalność polityczną. Nim zostałem dziennikarzem, byłem przez moment w takim małym ugrupowaniu: Forum Prawicy Demokratycznej.
Małym, ale znaczącym, założonym m.in. przez Aleksandra Halla, dziś już nieobecnego w polityce, i Kazimierza Michała Ujazdowskiego, aktualnie senatora Koalicji Polskiej-PSL.
Znaczącym tylko medialnie, ale przez chwilę wpływowym. Poznałem polityków FPD, polubiłem ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta