Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Salwador, kawa i najokrutniejszy gang świata

22 stycznia 2022 | Plus Minus | Óscar Martínez, Juan José Martínez
Zachodnia część Salwadoru, gdzie uprawiano najwięcej kawy i gdzie było mnóstwo plantacji, na początku XX wieku wypełniła się ludźmi z całego kraju. Tłumy obdartych i głodnych szukały pracy. Na zdjęciu: suszenie kawy na plantacji w Salwadorze, ok. 1905 r.
źródło: The History Trust of South Australian, South Australian Government
Zachodnia część Salwadoru, gdzie uprawiano najwięcej kawy i gdzie było mnóstwo plantacji, na początku XX wieku wypełniła się ludźmi z całego kraju. Tłumy obdartych i głodnych szukały pracy. Na zdjęciu: suszenie kawy na plantacji w Salwadorze, ok. 1905 r.
źródło: materiały prasowe

Indianie twierdzili, że kawa to przeklęta roślina, która dobrze rośnie na krwi i dlatego jej ziarna są czerwone. Jedenastolatek schował się w krzewach kawowca i podglądał dwóch mężczyzn upijających się guaro.

Był 24 grudnia 1994 roku. Tego dnia w Atiquizayi, miejscowości na zachodzie kraju szumnie nazywanej miastem, wszyscy świętowali. Mężczyźni opróżnili już kilka butelek, aż w końcu zaczął ich morzyć ciężki i bełkotliwy sen, jaki trzcinowy destylat sprowadza na ludzi, sen bezlitosny jak ten upalny wieczór. Jeden z mężczyzn, robotnik dniówkowy pracujący na plantacji kawy, padł mimo rozkazów drugiego, swojego zwierzchnika, który domagał się, by towarzysz dalej siedział i pił. Chłopiec wszystko to widział zza gałązek, siedząc w gęstym listowiu kawowców. Czekał cierpliwie, aż guaro zrobi swoje. Wysączywszy resztę z ostatniej butelki, już bez trunku i bez towarzystwa, drugi mężczyzna ruszył do domu.

Chłopiec dyskretnie podążył za nim.

Kiedy znaleźli się na bitej drodze prowadzącej do asfaltówki, którą można dojechać do Ahuachapánu, stolicy departamentu o tej samej nazwie, chłopiec uznał, że to właściwy moment. Wyszedł spomiędzy zarośli i rąbnął mężczyznę drągiem w głowę. Tamten upadł. Mając go na ziemi, chłopiec próbował dokończyć robotę. Zrzucił facetowi na głowę i kark kilka dużych kamieni. To znaczy tak dużych, jakie niedożywiony jedenastolatek jest w stanie udźwignąć.

Chłopak chciał mieć pewność, że zabił. Wrócił na ścieżkę przecinającą pola kawowe. Czuwał przy ciele mężczyzny. Zaświtał 25 grudnia.

Jadąca w pierwszych promieniach...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 12172

Wydanie: 12172

Zamów abonament