Jan Maciejewski: Świat się poruszył
Jak dotąd nie było to zbyt uciążliwe sąsiedztwo. Rosyjski konsulat po drugiej stronie ulicy wydawał się zanurzony w tej samej sennej atmosferze co cała reszta miasta. Ale od paru dni wszystko się zmieniło. Co wieczór odbywają się tu protesty, chodnik pokryły metalowe barierki, a niemal wszystkie przejeżdżające pod oknem samochody trąbią na znak solidarności z Ukrainą i sprzeciwu wobec rosyjskiej agresji.
A ja co wieczór staję przed wyzwaniem, któremu nie potrafię sprostać. Jak wytłumaczyć dzieciom, co tak naprawdę się zmieniło? Jak, nie okłamując ich ani siebie, nazwać nie tylko to, co się wydarzyło, co ma miejsce w tej chwili, ale też to wszystko, czego jeszcze nie widać; świata, który nadciąga? O czym krzyczą ci wszyscy ludzie za oknem, przed czym odgradzają metalowe barierki? I nie chodzi już nawet o to, jak bardzo pozbawionym treści słowem jest w uszach dzieci urodzonych pod sam koniec końca historii „wojna". Ale też bezsilność, którą czuję wobec nich, potrafi być trzeźwiąca. Jest w niej chyba więcej treści niż we wszystkich emocjonalnych wpisach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)