PiS, PO i inni. Polityczne prognozy w cieniu wojny
Jak przewidywać przyszłe linie postępowania tej czy tamtej strony partyjnego sporu w Polsce, skoro niewykluczony wydaje się nawet wybuch wojny światowej?
Kiedy doszło do inwazji rosyjskiej na Ukrainie, poraził mnie komentarz Marka Migalskiego, w swoim czasie europosła i naukowca, dziś przede wszystkim komentatora na politycznym froncie. Z wyraźną obawą konstatował niemiłą perspektywę: na wojnie skorzysta Zjednoczona Prawica, bo jej liderzy z polityków atakowanych za wszystko staną się partnerami dla całego świata i organizatorami zbiorowego wysiłku.
W tej obserwacji jest sporo racji: międzynarodowe kryzysy wywołują odruch skupienia się wokół rządzących. Na dokładkę – czego Migalski ani nie mógł przewidzieć, ani zapewne nie chciałby przyznać – obecne polskie władze radzą sobie ze wszystkimi wyzwaniami całkiem sprawnie. Niemniej uderza jednostronny ton tej diagnozy. Nie liczył się, nie został zauważony w tym komentarzu jakikolwiek inny wymiar tej tragedii poza bilansem partyjnych sił w Polsce.
Granice obrachunków
Czekałem tylko, aż padnie uwaga, że Władimir Putin zaatakował Ukrainę po to, aby wesprzeć Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej podobne tezy przecież się pojawiały. Żyjący w trwałej politycznej gorączce Roman Giertych sugerował to choćby w związku z akcją napuszczania przez Aleksandra Łukaszenkę imigrantów na wschodnią granicę Polski. Celem miało być wsparcie PiS.
Wobec proroctw Migalskiego środowiska opozycyjne powinny przystąpić do jakiejś kontrofensywy. Pojawiły się jedynie jej wątłe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

