Tomasz P. Terlikowski: Pamiętać tych, co mają odwagę protestować w Rosji
Oczy wszystkich zwrócone są obecnie na Ukrainę. To oczywiste, bo tam giną teraz ludzie, mordowane są dzieci, niszczone szpitale i bombardowane miasta. Toczy się bohaterska obrona i docierają do nas informacje o bohaterstwie. Ale ta wojna – choć na Ukrainie jest jej epicentrum – toczy się także w Rosji. Bez niej, bez Rosjan, którzy odważą się wystąpić przeciwko Putinowi, nic ostatecznie się nie zmieni. Dopóki Putin rządzi na Kremlu, dopóki nie został pozbawiony władzy i postawiony przed sądem (albo zlikwidowany w czasie pałacowego puczu), dopóty Europa i świat nie mogą się czuć bezpieczniej. A tego rodzaju zmiany dokonać mogą jedynie sami Rosjanie.
Dlatego tak ważne jest, by dostrzegać tych, którzy w putinowskim reżimie mają odwagę protestować, narażając się na aresztowanie i więzienie, a przynajmniej na utratę pracy i możliwości działania. Zacząć wypada od 6824 (stan na środę) Rosjan, których już zamknięto po protestach na ulicach miast. Ale trzeba dostrzec też dziennikarzy, którym uniemożliwiono pracę, bo informowali o tym, co dzieje się na Ukrainie. I naukowców, którzy podpisali się pod apelami do prezydenta. To są ludzie, którzy teraz dają świadectwo, że Rosja to nie Putin. Należy też wspomnieć o liście do Władimira Putina...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)