Bogusław Chrabota: Pracują boty w Kijowie
Od kilku dni jestem ofiarą ukraińskiego (tak, ukraińskiego!) spamu. Zapewne nie tylko ja. O czymkolwiek napiszę na przykład na fejsie, w ciągu chwili pojawiają się dziesiątki komentarzy. Mało który jest związany bezpośrednio z tematem wpisu. Za to wszystkie przypominają o toczącej się wojnie. Wymieniają rosyjskie zbrodnie. Niegodziwości, których dopuszcza się bezpośrednio Putin i jego bandyci. Nawołują do bojkotu Rosji, nasilenia sankcji, wstrzymania importu surowców.
Za wpisami stoją rzekomo żywi ludzie, ale trudno uwierzyć, że nie są to komputerowe boty, sterowane i programowane przez obrońców ojczyzny w Kijowie. Czy budzi to mój sprzeciw? Wcale. Czy mnie denerwuje? W ogóle. Mam świadomość, że to odpryski wojny hybrydowej, która jest siostrą bliźniaczką tej straszniejszej, konwencjonalnej.
Tam, w Ukrainie, od prawdziwych kul i szrapneli giną zwyczajni ludzie. Ja doświadczam tylko chwilowego dyskomfortu na portalu społecznościowym, a to – w porównaniu ze światem realnej śmierci – jednak przywilej.
Niemniej zastanawia mnie bardzo, jak i kto nakreślił granice tej wojny. Jaki jest krąg jej bezpośrednich odbiorców? Moskwa bije propagandą na odlew....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)