Stało się jasne, że nadchodzi koniec
No więc oddychać u nas w Rosji trudno. Na wybory jeździ się kolektywnie. W budżetówce za odpowiednie głosowanie ludzie dostają premie. Tak się dzieje w urzędach, w szkołach. Musimy robić telefonem zdjęcie karty do głosowania.
Dzwonię do Polski. Polska ciągle milczy.
Dzwonię do Galiny Karpickiej. Odpowiada. Chce się spotkać. Jasne, czemu nie? Ale kiedy wchodzę do pachnącej starym drewnem kuchni, pyta na wstępie:
– Co wy tu u nas jeszcze robicie?
Wzruszam ramionami, a ona tłumaczy, że tamtego świata już nie ma. Nie ma już tych szalonych plackart, nie ma tych emocjonalnych rozmów.
– Lata dziewiędziesiąte dawno się skończyły. Kiedy tylko Putin w 2000 roku doszedł do władzy, dla mnie było jasne, gdzie wylądujemy. O czym tu mówić? Rządzi nami recydywa i grypsera. Stąd relacje społeczne stanowią odwzorowanie siłą rzeczy reguł więziennych. Jedyne, co nas różni od ZSRR, to fakt, że Putin nie zdołał jeszcze stworzyć spójnej ideologii, która by uzasadniała represje, którym jesteśmy poddawani.
– Nikołaj Nikołajewicz naprawdę stracił kolejną pracę? – Próbuję zmienić temat, bo świadomość końca u progu gnijącej odwilży, tak jak świadomość, że siwieje mi broda, a mieszkam w akademiku, w którym nie wbiję się już na studencką imprezę, a więc świadomość bankructwa ideologii i nieuchronności biologii, wszystko to ciągnie w dół, a nie po to wylazłem z norki na Komsomolskim. Chciałem złapać powietrze, wyłuskać światło. – No więc czy naprawdę profesor Karpicki stracił posadę w Chanty-Mansyjsku?
– A stracił – odpowiada krótko Galina. – Wyjechał do Chanty z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

